piątek, 21 marca 2014

To piękne, gdy w trudnych chwilach jest ktoś, kto potrafi doprowadzić Cię do szczerego uśmiechu.

Gregor
Kolejne dni upływały , a ja nadal nie przestawałem myśleć.
Wewnątrz siebie tłumiłem ból , żal i rozgoryczenie...
Dodatkiem , który pojawił się nieproszony była tęsknota.
Dobiło mnie to jeszcze bardziej.
Dlaczego życie nie jest ' szczęśliwym happy endem'?
Ale czy wtedy byłoby coś warte?
Pytanie na które nie znam odpowiedzi.
Sądziłem , że przychodząc tu odetchnę , pozbędę się tak niechcianych emocji.
Pomyliłem się.
Przecież ta skocznia , to miejsce było związane nie tylko ze mną.
Byliśmy tu razem nie raz ...
Może to był powód , przez który nie potrafiłem zapomnieć, oddalić od siebie tego wszystkiego...
Wyczuwałem jej obecność , bliskość , zapach...
Ale było to tylko złudzenie , które pozwalało mi przetrwać ten czas.
 ...
Zastanawiałem się czy utrudniając Nasz kontakt postępuje słusznie ...
Czy nie prościej byłoby porozmawiać , wytłumaczyć , może zrozumieć?
Ale czy prostota jest czymś czego potrzebuje?

- Wiedziałam , że Cię tu znajdę... - z rozważań wyrwał mnie głos.
Jej głos...

Andżelika
Jest tu , tak blisko mnie ...
Obok. 
Usiadłam zadowolona na belce na której siedział Mój szatyn.
  Nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem. Nie wspominając choćby o uśmiechu. 
Wtedy wiedziałam już , ze nie będzie łatwo , że negatywne emocje wciąż unoszą się w powietrzu...
W sercu poczułam ból ...
 To nie był ten sam Gregor, który zawsze witał mnie promiennym uśmiechem, po czym zamykał w uścisku swoich silnych ramion. 
- Po co tu przyszłaś?- zapytał w końcu nadal na mnie nie patrząc.
Zamilkłam.
Właściwie czego ja oczekuję od tej rozmowy...
Co chcę poprzez nią osiągnąć?
Cel jest niby jeden,konkretny.
Przyjaźń.
- Tak trudno Ci na mnie spojrzeć? - odezwałam się z nadzieją na jakikolwiek konkretny odruch z jego strony. 
- Gregor , proszę ... - kładąc swoją rękę na jego zimnych dłoniach nie przypuszczałam , że niemal natychmiast uwolni je z uścisku.
- Nie tak dawno siedzieliśmy tu razem , pamiętasz? - zaczęłam patrząc na Niego. -  Nie potrafię zapomnieć o tym co się wydarzyło... Początkowo nie chciałam tej pamięci, nienawidziłam jej, chciałam ją zniszczyć, zabić, pogrzebać, ale z czasem jednak przyzwyczaiłam się do niej co nie znaczy, że przestała boleć.
 Najbardziej rani poprzez drobiazgi...
Gdy dobiegają mnie dźwięki piosenki, którą razem słuchaliśmy, gdy ktoś wymieni tytuł filmu, o którym rozmawialiśmy, gdy gdzieś usłyszę Twoje imię, wciąż tak bliskie memu sercu...
Wiesz... Tęsknota to chyba najdziwniejsze uczucie na świecie. Z jednej strony obumierasz, bo jest tak silna, że nie możesz funkcjonować normalnie , a z drugiej strony to dzięki niej uświadamiasz sobie jak bardzo Ci kogoś brakuje...
...
Miałam wrażenie, że rozmawiam sama ze sobą , że wszystko co chce powiedzieć , za co przeprosić nikogo prócz mnie nie obchodzi. 
Gregor milczał jakby to była jego odpowiedz.
Odpowiedz na zadany przeze mnie ból.
- Daruj sobie te bzdury.- zabrał w końcu głos , którego ton znacząco się różnił od delikatnej barwy do której mnie przyzwyczaił.
- Bzdury? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Myślisz , że po raz kolejny Uda Ci się , tak ?
Przyjdziesz tu, powiesz kilka miłych słów , a naiwny Gregor Schlierenzauer puści wszystko w niepamięć...
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz! 
- To nie tak Gregor , pozwól mi wytłumaczyć... - wtrąciłam.
....
- Teraz to Ty mnie posłuchasz! I dobrze radzę staraj się zapamiętać , bo dwa razy powtarzał nie będę! - po raz pierwszy jego czekoladowe tęczówki skierowały się w moją stronę.
Ich wyraz ... ta znaczna różnica , którą od razu zauważyłam..
Nie odzwierciedlały już nic , zupełna pustka.
Czułam się tak obco spoglądając w ich głąb.
 - Jakim prawem mówisz o tęsknocie , o bólu z Nią związanym ...Nie wiesz jak się czuję! Jak poczułem się tamtego dnia , gdy odebrałaś mi wszystko...
Tak, dobrze słyszysz. Wszystko!
Nadzieję , dzięki której funkcjonowałem normalnie , bliskość , której potrzebowałem aby przetrwać kolejne dni , miłość , bez której życie jest nic nie warte...
Przyjaźń i zaufanie...
Wszystko to skreśliłaś.
Zniszczyłaś mnie Ann. Nic już nie ma dla mnie znaczenia.
- Przepraszam. - tyle zdołałam z siebie wydusić , gdy po moim policzku spłynęła łza.
Nie kontrolowałam już swojego ciała , emocji...
 '  Nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić' powtarzałam w myślach , próbując nie dopuścić do siebie tych słów.
- Pozwól mi to jakoś naprawić... - moja twarz całkowicie pokryła się łzami , których nie potrafiłam już ukryć...
Szatyn zaśmiał się ironicznie spoglądając na mnie.
- Wiesz ... moja miłość do Ciebie ... jej już właściwie nie ma. 
Jesteś taka żałosna! - odszedł zostawiając mnie samą.
 ...
Czy ja naprawdę na to zasłużyłam ?
Zasłużyłam na takie traktowanie, na spojrzenie pełne pogardy ...
Na tak mocne słowa , które wypowiedział człowiek tak ważny dla mnie.
Mój przyjaciel.
Zrobiłabym wszystko , żeby cofnąć czas , nie dopuścić do tej cholernej sytuacji w hotelu , uniknąć niepotrzebnych słów...
Ale nie mogę! Nic już nie zmienię!
Skrzywdziłam Cię nieświadomie... Jak długo karzesz mi za to pokutować?
...
Zmierzałam w stronę rodzinnego domu Gregor'a , gdzie czekała Madzia.
Nie zwracałam uwagi na to co dzieje się dookoła...
Kolejne nadchodzące połączenie , tak zbędne w tamtej chwili.
Thomas.
Spojrzałam na wyświetlacz.
' Ten to zawsze wybierze odpowiedni moment...' - pomyślałam. 
Zignorowano.
Dochodziła 20:00 , gdy dotarłam pod budynek gdzie czekała na mnie Maddy i Michael.
Hayboeck? ...
Otarłam twarz podchodząc bliżej.
- Kochana co Ci jest? - blondynka przytuliła mnie mocno do siebie.
Tego teraz potrzebowałam , wsparcia i zrozumienia.
 - Możemy już jechać? - wyszeptałam wyswobadzając się z jej uścisku.
We trójkę wsiedliśmy do czarnego Audi.
Moje spojrzenie utkwiło w białych okiennicach znanego budynku.
Pożegnałam je przymrużeniem powiek , po czym samochód ruszył.
Kolejny raz usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości...
' Gdzie Ty jesteś?! Jak ostatni kretyn czekam w tej restauracji .. Pytanie jak długo jeszcze?! ' - odczytałam.
- O cholera! - krzyknęłam patrząc z niedowierzaniem na urządzenie.
- O co chodzi Ann ?- odezwał się Michael.
- Zapomniałam o kolacji z Thomas'em... - odpowiedziałam spuszczając wzrok. - Przecież on nie da sobie tego wytłumaczyć?...
- Nie mów nic o Schlieri'm! - wrzasnęła blondynka odwracając się do mnie.
- Nie mam nawet takiego zamiaru ... Michi.. - zwróciłam się z prośbą o pomoc do blondyna kierującego pojazdem. - Proszę wymyśl coś.
- Nie mieszaj mnie w to... Kłamstwo w stosunku do mojego przyjaciela? Nie ma mowy  Ann.
- Hayboeck proszę !
...
- Jak Ty to sobie wyobrażasz?! -  blondyn podniósł ton swojego głosu.
- Kochanie wymyśl coś ... - Madzia spojrzała na swojego ukochanego.
Chciała pomóc swojej przyjaciółce.
 Skoczek spojrzał na swoją dziewczynę , nie potrafił się jej sprzeciwić . Wyciągnął z kieszeni swój iPhone.
- Cześć Morgi , masz chwilę . - zaczął.
- Hej stary , nie bardzo , czekam na Ann - odpowiedział podirytowany.
- Chodzi mi właśnie o Andżelikę .. bo widzisz. Magda ma problem , w którym ja nie potrafię jej pomóc , dlatego jest teraz z Twoją dziewczyną ... - Austriak świadomie skłamał swojego najlepszego przyjaciela.
- Jak to ? ... Dlaczego nie zadzwoniła , nie napisała... Michi Ty coś kręcisz?!
- Nie ... dzwonię tylko , żebyś się nie martwił , Ann jest z Nami . - chłopak rozłączył się zdenerwowany.
- I co? - zapytała jedna z polek.
- Pierwszy i ostatni raz. - odpowiedział z wyczuwalnym wyrzutem w głosie.

***

 - Andżelika masz gościa. - około 23:00 do sypialni polki weszła Maddy , a tuż za Nią rozwścieczony Austriak.

- To , że mnie okłamujesz mogę przyjąć do wiadomości , ale wciąganie w te swoje historię moich przyjaciół nie wchodzi w grę! - krzyknął przyglądając się czerwonowłosej polce.
- O czym Ty mówisz?...  - Ann znalazła się obok skoczka.
- O czym ?! Czytaj ! - Thomas wyciągnął z kieszeni telefon , podał urządzenie dziewczynie.
' Słyszałem , że zakazałeś swojej dziewczynie kontaktów ze mną ... szkoda , że nie potrafisz tych zakazów wyegzekwować.'
- Musiałam z Nim porozmawiać... 
- Chyba wyraziłem się jasno mówiąc , że nie życzę sobie Waszych kontaktów! Jak ja mam Ci ufać Ann...
- To było Nasze pierwsze i ostanie spotkanie. Więcej ich nie będzie... - oznajmiła polka siadając na łóżku.
Sama nie wierzyła w to co powiedziała.
Ostatnie? Czy to jest w ogóle możliwe? 
Takie realne...
Tak bliska osoba Naszemu sercu staje się z chwili na chwilę obca...
- O czym Ty mówisz?! - Morgenstern zbliżył się do polki.
- O tym , że Gregor nie chce mieć ze mną nic wspólnego! Zadowolony ! - krzyknęła Andżelika ukrywając swoją twarz w dłoniach.
- Zdecydowanie tak! - Austriak nie ukrywał swojego zadowolenia. Delikatnie objął czerwonowłosą dziewczynę.
Polka milczała , żadne słowa nie odzwierciedlą jej smutku , żalu związanego ze stratą jednej z najbliższych osób w jej życiu.

***
- Od początku Ci mówiłam , że to nie jest dobry pomysł. - oznajmiła Ann wsiadając do autokaru narodowej reprezentacji Austrii, którym razem ze swoim chłopakiem i innymi skoczkami miała udać się na konkurs rozgrywany w Oslo.
- Może przestaniesz w końcu narzekać i zaczniesz cieszyć się Naszym wspólnie spędzonym czasem - odezwał się blondyn idący tuż za Nią.
- Przecież się cieszę ... - powiedziała jakby do siebie.
Wewnątrz autokaru znajdowali się już Stefan , Manuel i Thomas.
- Cześć chłopcy!  - Andżelika przywitała się z każdym muśnięciem policzka...
- Ann , zagrasz z Nami? - zaczął Kraft , podając przyjaciółce niewielki joystick.
- Myślisz , że potrafię? - dziewczyna wzięła do rąk urządzenie siadając obok.
- Jesteś w drużynie ze mną i Morgi'm , a Manu , Dithart i Kofler to Nasi przeciwnicy. - skoczek pokrótce wyjaśnił koleżance zasady obowiązujące w grze wyścigowej po czym rywalizacja rozpoczęła się.
...
- Musisz teraz wygrać z Dithart'em , bo inaczej ucierpi Mój honor , moje poczucie wartości - Kraft zaczął panikować , nerwowo poruszając się po ' salonowej kanapie'.
- Kochanie co właściwie zyska zwycięzca? - polka spojrzała na Thomas'a.
Morgenstern skierował wzrok na Andżelikę , wzruszając ramionami w geście niewiedzy.
-  Nic ... - wtrącił się Kofler.
- O nie!... Tom mam dla Ciebie propozycje... jesteś pewien swojej wygranej?
- Jeszcze pytasz! - blondyn uśmiechnął się triumfalnie.
- Skoro tak to zgodzisz się na moją propozycję ... - Ann uśmiechnęła się na samą myśl o możliwości zwycięstwa. -  Pokonana drużyna ma za zadanie odtańczyć refren piosenki ' Ai, se eu te pego' - zamyśliła się. -  W samej bieliźnie przed autokarem. - dodała.
- Stoi! - Dithart wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń. 
- Spróbuj tylko przegrać głąbie! ... Żywy stąd nie wyjdziesz! - przekrzykiwali się wzajemnie Andreas z Manuel'em.
Andżelika uścisnęła dłoń rywala.
Walka była dość wyrównana do samego końca.
Tuż na ostatnim okrążeniu chłopak zwiększył swoja przewagę nad Andżeliką ...
- Ann! Nie będę robił z siebie klauna! - krzyczał szatyn , widząc zaistniałą sytuację.
- Spokojnie Krafti , dziś oddasz tą przyjemność innym. - odpowiedziała Andżelika.
- Cześć! - do pomieszczenia wszedł Gregor , który przed momentem wsiadł do pojazdu.
- Zamknij się! - wydarł się Manu oczekujący niecierpliwie na werdykt.
Najstarszy ze skoczków wytłumaczył zaskoczonemu Schlieri'emu , powody tak ' gęstej' atmosfery w salonie.
Chłopak dołączył z zaciekawieniem do pozostałych.
Bolid ' prowadzony' przez Andżelikę przekroczył linie mety równo z pojazdem rywala.
Nadszedł czas oczekiwania na ogłoszenie wyniku, który przeanalizował system.
Na ekranie wyświetliła się nazwa drużyny zwycięskiej.

Gold Chicken '

- Najlepsi! - krzyknęła Ann składając na ustach swojego chłopaka namiętny pocałunek.
 Najmłodszy ze skoczków rzucił się na ową dwójkę ze szczęścia.
Andżelika odsunęła się od Thomas'a przytulając się do kolegi z team'u.
- Czas na nagrodę! - Stefan skierował swoje spojrzenie na przeciwników, którzy z niedowierzaniem spoglądali na tablicę wyników.
Gregor podszedł do uradowanych zwycięzców.
Pogratulował wszystkim oprócz przyglądającej się mu Andżelice.
Polka wtuliła się w ramiona swojego chłopaka , wychodząc na zewnątrz.
- Musimy to uwiecznić!- szatyn wziął ze sobą aparat.
- Gregor muszę je mieć! - dodał patrząc na przyjaciela Kraft.
...
- Może spodnie chociaż zostaną ? - Kofler podszedł do Morgie'go. - Thomas proszę...
- Ann... - Blondyn zwrócił się do swojej dziewczyny obejmując ją w talii.
- Nie ma mowy Andi... trzeba było pomyśleć o tym zanim się zgodziliście. - odpowiedziała Andżelika.
-  Dithart baranie! Kretynie ! Obiecuję ... nie daruje Ci tego - wrzeszczał Kofler ściągając kolejne ze swoich ubrań.
- Manu a Ty na oklaski czekasz? - polka zbliżyła się do skoczka. - Może Ci pomóc ?  - uśmiechnęła się.
- Kochanie ... - Thomas podszedł do Niej. - Poradzi sobie bez Twojej pomocy.
Trójka skoczków ustawiła się przed autokarem z nietęgim minami.
- Fettner ściągaj te spodnie! - wrzasnęła Ann śmiejąc się bez ustanku.
Chłopak posłusznie zdjął dolną część garderoby , rzucił ją w kierunku stojącego szatyna.
Schlierenzauer uwieczniał każdy moment w obiektywie swojego aparatu.
- ' Nossa, nossa...
Assim você me mata
Ai, se eu te pego,
ai ai, se eu te pego....' - zaczął śpiewać Stefan kołysząc się w rytm muzyki.

- Delícia, delícia - Andżelika dołączyła się ,  naśladując kolegę z reprezentacji.

.....
.....
Po wykonanym zadaniu chłopcy czym prędzej zniknęli za drzwiami autokaru.
Andżelika weszła tuż za Nimi...
- Te zdjęcia to bestseller !  - wrzasnął Stefan oglądając fotografię na sprzęcie kolegi.
Andżelika oparła swoją głowę na kolanach Morgenstern'a.
Jej myśli nadal krążyły wokół ignorującego ją Schlierenzauer'a.
-  Może czego się napijemy? - odezwał się Dithart , zakładając koszulkę.
- Z Tobą ? ... Zawsze! - Ann uniosła się , by po chwili znaleźć się obok Thom'a szukającego w prowizorycznej kuchni jakiegokolwiek trunku.
- Mam! - skoczek wyjął z szafki znany austriacki likier Mozart Amade. - Ktoś się do Nas dołączy ? - zwrócił się do kolegów.
- Ja! - wrzasnął Kraft kładąc na ' stół kuchenny '  trzecią szklankę.
Szatyn rozlał pierwszą kolejkę ...
- No to zdrowie! - uniósł ją ku górze.
-  Pachnie jak czekolada ... - odezwała się polka.
- Likier ten ma smak czekoladowo-pomarańczowy kochanie.... i nie radzę Ci go pić , jest cholernie mocny. - Thomas usiadł obok czerwonowłosej chcąc mieć kontrolę nad ilością spożytego przez Nią alkoholu.

-----------------------------------
PLANICA! ♥
' ...Ciekawi mnie co byś zrobił , gdybyś odebrał telefon i dowiedział się , że mnie już nie ma...'



 



 



 















 










6 komentarzy:

  1. W sumie to nie dziwię się Gregorowi, że ją tak potraktował, bo strasznie go skrzywdziła. :( Kontrola Morgiego jest trochę wkurzająca i też zasmuca. Ale też trudno mu się dziwić. Na jego miejscu też miałabym ograniczone zaufanie co do Ann. No ale "Nossa Nossa..." w wykonaniu Krafta.. Chciałabym to zobaczyć a uśmiałam się do łez wyobrażając to sobie! :D Ann przydałaby się odrobina stabilizacji i spokojnego pobycia w związku, bo co chwilę jest z kimś innym. No ale czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Tym razem: TEAM GREGOR! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nie dziwię się, że Thomas nie ufa w 100% Ann... W przeszłości było, jak było... W ogóle podziwiam Go za to, że chciał jeszcze raz być w związku z Ann. Ja bym chyba tak nie potrafiła. Cóż, zobaczymy jak to wszystko się potoczy, bo nie wiem, czy wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki, jest słuszne...
    Kraft. ♥ To on poprawił mi diametralnie nastrój. ;D On i jego "Nossa Nossa". ^^
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za diametralna zmiana atmosfery w rozdziale ;D Nie sądziłam, że będziesz się trzymała mojej propozycji wiadomości od Gregora. ; )
    Kurde, nie myślałam, że aż tak źle potraktuje Ann. Ale w sumie, zasłużyła sobie.
    Thomas i jego kontrola. Jak tak dalej pójdzie, to dziewczyna będzie mówiła do niego 'tato', a nie 'kochanie'. Rozumiem, że nadszarpnięte zaufanie nie jest przyjemne, ale mógłby chociaż trochę wyluzować ;)
    Zauważyłam, że zawsze jak są sceny zbiorowe, gdzie jest cała kadra, to musi się coś wydarzyć ;D W sumie dobry pomysł na wygraną ; )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Gregora, ale rozumiem też Ann... I dlatego cała ta sytuacja jest dla mnie cholernie trudna.
    Bo jak pić to z Diethartem! I jeszcze Kraft. To po prostu piękne. A jak oni tańczyli! Matko, chciałabym to zobaczyć. To Ann wymyśliła.
    Thomas... On się robi wręcz tyran. Taki dyktator(no dobra, dyktatorem jest Simi). Nie ufa Ann i jeszcze się cieszy, że zerwała kontakty z Gregorem. Nie widzi, że ją to boli?
    Rozdział jak zawsze cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana, nigdy nie zwracam uwagi na błędy mimo iż mnie rażą, ale jeden szczególnie nie daje mi spokoju.

    napisałaś "besceler" kiedy pisze się "bestseller"

    wybacz, jeśli Cię uraziłam. nie miałam tego na celu.

    brak mi słów aby powiedzieć co myślę o Ann -.- z odcinka na odcinek coraz bardziej mnie denerwuje jej zachowanie. jej i Thomasa... on też nie jest taki fajny na jakiego się wydaje.

    biedny Gregor :( współczuję mu tego wszystkiego, co przeżył i co zafundowała mu Ann.

    małe alkoholiki z tych naszych austriackich skoczków. nic tylko by piły procenty. a likierem bym nie pogardziła, ale smak mi nie odpowiada :/ chociaż ze skoczkami to mogłabym się napić :)

    rozdział świetny, czekam na następny.

    pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę ogromu weny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu brak mi słów. Twój blog jest moim ulubionym. Ale tak jak napisała schneiderowa_95 zachowanie Ann coraz bardziej mnie denerwuuję Thomasa również.
    Kocham Twoję opowiadanie.
    Zapraszam do mnie :
    http://no-to-sie-poddaje.blogspot.com/
    oraz
    http://klucz-do-sukcesu-zloty-skok.blogspot.com/

    Są nowe rozdziały liczę na Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń