niedziela, 20 kwietnia 2014

A gdy zapytasz mnie jak wygląda moje szczęście, wyszepczę Ci do ucha, żebyś spojrzał w lustro.

...♪...

 

Epilog.

Przyznaje, że kocham, że kocham tak bardzo aż ciężko złapać mi oddech. Kocham tak, że każda chwila samotności jest dla mnie koszmarem. Duszę się bez powietrza, bez tlenu, bo to ta osoba jest dla mnie życiodajna. To przy niej wszystko ma sens, nic nie jest szare. To dzięki tej osobie mam siły rano wstać i uśmiechać się na przekór codzienności. Kiedy jest mi smutno i z oczu płyną łzy, to ma kto je otrzeć, to jest ktoś, kto zapewni, że wszystko będzie dobrze. Mam kogoś, kogo dotyk jest dla mnie wszystkim, kogo usta są smakiem życia, a kogo oczy są widokiem na wspólną przyszłość. Posiadam kogoś, dzięki komu żyje.



- Wiesz , że nie pokocham Cię nigdy tak jak kochałem ją... więc po co komplikować sobie życie do końca?
 - Daj sobie pomóc, pozwól mi Cię uszczęśliwić , tak jak kiedyś ...
- Uszczęśliwić? Wiesz w ogóle co to jest szczęście , żeby o Nim mówić?
Nie sądzę... - chłopak oparł się o balustradę jednego z hotelowych balkonów.
- Musisz zapomnieć ,proszę pozwól jej odejść ... Odejść już na zawsze... 
- Wiesz o co mnie prosisz?... Razem z Nią odejdzie cały mój świat , odejdę Ja.
- Teraz już musisz , musisz przestać wmawiać sobie , że to co było powróci...
Nigdy już nie będzie jak dawniej...
- Thomas proszę.
- Nie kocham Cię Kristi , nigdy nie pokocham...
- Miłość jaką czuję do Ciebie wystarczy za Nas obojga , tylko pozwól mi na nią..
- Daj mi czas...
- Dostaniesz Go tyle ile tylko zechcesz.

~~♥♥~~

Kilka miesięcy później.

- Manuela Anja Hayboeck kochanie... - krzyczała uśmiechnięta polka wychodząc z gabinetu ginekologicznego.
- Kochanie lekarz nie potwierdził płci dziecka , więc przyzwyczaj się lepiej do małego Oliviera Alexandra - blondyn przyległ do ciała swojej wybranki składając na jej ustach namiętny pocałunek.
- Dziękuje Ci , że za mną jesteś .. - szepnęła.
- Nie mógłbym być z nikim innym skarbie... - Michael ukucnął całując delikatnie lekko zaokrąglony brzuszek swojej przyszłej żony.


~~~~~~

- Wiesz mówiłem Ci to już wiele razy kochanie, ale teraz powtórzę po raz ostatni.

Nie jestem ideałem ojca na którego zasługujesz , ale jestem ojcem dla którego jesteś najważniejsza.
Nie mogę zrobić już nic , żeby wróciło to czego w tak łatwy sposób Nas pozbawiłem, ale mogę zrobić wiele byś była szczęśliwa.
Jak kiedyś powiedziała pewna osoba...
' Szczęście Lilly będzie Twoim szczęściem' tak teraz wszystko podporządkuje tym słowom.

Mając przy sobie swoją biologiczną mamę , mnie .
Będziesz szczęśliwa , prawda? Z czasem i ja podzielę Twoje szczęście kochanie.



~~♥♥~~


Piękna,piaszczysta plaża, na której fale odbijające się o brzeg w połączeniu ze złotymi promieniami słońca stanowią główną atrakcję..

Z oddali widać lekko poruszające się,jakby w rytm wiatru wielkie liście palm,na których co rusz przysiada jakaś papuga odziana w kolorowe pióra niczym w kreację ślubną i wyśpiewuje własne trele...

Wzdłuż plaży ciągnie się wielki pas pozapalanych świec,które poukładane równomiernie z prawej i lewej strony ciągną się w jednym kierunku po to by na końcu na chwilę rozdzielić się i utworzyć wielkie serce.

To właśnie tu wypowiemy najważniejsze słowa w życiu,które nas połączą na wieki pieczętując naszą Miłość.
Pierwsze ze słów wypowiedzianych przez zaproszonego kapłana, stanowią początek nowego wspólnego życia ..
'Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; 

Nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, 
Nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; 
Nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma...' 






- Ambitnie dążyłaś do tego, bym zobaczył dobro świata.
Byłaś obok, gdy dojrzewałem przez te wszystkie lata.
Chciałaś byśmy zbudowali coś naprawdę trwałego,
Doradzałaś i chroniłaś mnie zawsze od złego.
Energicznie pomagałaś, gdy przyszły chwile załamania.
Faktem najważniejszym były dla Ciebie moje starania.
Gdy problemy próbowały mocno trafić w nas,
Hucznie je pokonaliśmy w ten ciężki czas.
I dzisiaj nadszedł dzień, gdy uroczyście Ci ślubuję.
Jesteś tą kobietą, którą ponad swe życie miłuję, Kochać Cię będę zawsze, tak dopomóż mi Boże.
Lepszym co dzień być mężem na pewno mi pomoże, Moją połówką jesteś od zawsze, już dzisiaj także żona;
Najlepszą, jaką los mógł ofiarować – jesteś ta wyśniona.
O każdej porze możesz na mnie liczyć, jestem dla Ciebie Podporą oraz wsparciem, pomocną dłonią w potrzebie. Razem przezwyciężymy przeciwności, których w życiu wiele.
Spełnimy swe plany złożone w tym Kościele, Twoim strażnikiem będę po wieki, bo miłość jest wieczna.
U mego boku będziesz zawsze czuła się bezpieczna, Wszem i wobec przysięgam Ci miłość i zaangażowanie,
Z Tobą me serce na zawsze zostanie.
Chcę uroczyście powiedzieć:
DZIĘKUJĘ – za wszystkie dni szczęścia, których jesteś sprawczynią, PROSZĘ – kochaj i bądź nadal moją miłości boginią.
PRZYSIĘGAM – że pomimo życiowych trudności największych, dzień ślubu będzie początkiem Twych dni najpiękniejszych.



Ja, Andżelika, biorę Ciebie Gregorze za Męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci....
Ukochany, zawierzam Ci dzisiaj całe moje życie, które będę z Tobą dzielić. Wspólnie będziemy teraz przemierzać świat, cieszyć się nawet z najmniejszych radości i razem radzić sobie z problemami. Mamy największy Skarb na Ziemi – Miłość – szczerą, czystą, niewinną i nieposkromioną, która rośnie w Nas od pierwszego spotkania. Z każdym kolejnym  spotkaniem, gestem, dotykiem, wielogodzinnymi rozmowami byliśmy coraz bliżej siebie.
Minęło już kilkaset dni, kilkaset tysięcy godzin, kilkaset milionów sekund i miliard szczęśliwych chwil przepełnionych wyjątkową Miłością. 
Miłością, której nie sposób opisać, a która codziennie daje nam siły do działania. Wszelkie trudy i pewne egzaminy życiowe pokonaliśmy wspólnie ... 
Wierzę, że tak będzie zawsze. Teraz budujemy Naszą przyszłość, która będzie taka jak my sami – może nie idealna, ale wypełniona miłością po brzegi.
Nasze przypadkowe spotkanie odmieniło nasz los, świat nabrał koloru a życie – sensu. Dzisiaj ślubujemy sobie miłość przed Panem Bogiem dając potwierdzenie czystości naszego uczucia. Obiecuję Ci trwać przy Tobie, dopóki powiek mych nie spowije czerń. Wiem jednak, że moja miłość do Ciebie nie umrze razem z moim ciałem, tylko trwać będzie wiecznie. Amen.

 ~~♥♥~~

Cztery lata później.

' Wiadomość z ostatniej chwili..
Dziś około godz. 15:00 , na drodze krajowej S1 relacji Wiedeń - Innsbruck doszło do wypadku samochodowego...
Policjanci pracują na miejscu wyjaśniając okoliczności zdarzenia. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną wypadku była zbyt duża prędkość.
W samochodzie były dwie dorosłe osoby, jedna zginęła na miejscu , druga w stanie krytycznym została przewieziona do szpitala.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy , że właścicielem pojazdu jest znany Austriacki skoczek narciarski Thomas Morgenstern...'
- Gregor! Gregor!.... Dzwoń do Niego , proszę! Dzwoń!
- Cisza.....

' - Uniosłem dłoń moją i dotknąłem ..... oblicza Boga! '



To be continued, it may!

 

-----------------------------------------------------

No i nadszedł ten trudny dla mnie dzień...
Dzień zakończenia tej historii.
Dla mnie osobiście wyjątkowej , bo pierwszej którą opublikowałam...
Wahałam się z każdym dniem coraz bardziej , każdego dnia dopisywałam coś nowego , kreśliłam , zmieniałam bieg wydarzeń ...
W ostateczności pozostało tak , jak miałyście okazję przeczytać.
Cóż ... nie pozostaje mi nic innego jak podziękować Wam moje kochane czytelniczki za każdą podarowaną chwilę , za każdy komentarz , za emocje  .... za Waszą obecność.
~ Magic... Ty wiesz ile znaczy dla mnie Twoja pomoc i wsparcie... Wiele z tych rozdziałów nie powstałoby bez Twojego czynnego udziału za który dziękuje!
~ Początkowo Lizbonka , teraz już Panna Boop - Twoja opinia z każdym kolejnym słowem wywoływała uśmiech na mojej twarzy. To zaszczyt móc tworzyć dla takiego czytelnika jakim jesteś Ty kochana... 
( ale pamiętaj nie wybaczyłam Ci jeszcze! )
 ~ Schneiderowa95 - jak sama mi za każdym razem powtarzałaś , piszesz w komentarzach to co Ci wpadnie do głowy w danej chwili , więc za te momenty bardzo Ci dziękuje!
- Klaudia Mrau ... - komentarz niemalże pod każdym rozdziałem , słowa wsparcia czasami nawet złości ... dziękuje Ci kochana i mam nadzieję , że Nasza współpraca będzie nadal tak owocna jak ma to miejsce teraz!
Kaya, Pauline, Madzia, Emma, Anette,Kamila Sztuk...każdej z Was należą się podziękowania!
Dlatego w ramach mojej wdzięczności ten rozdział jest ze specjalną dedykacją dla Was wszystkich...
Anonimowych , jawnych obserwatorów!
Dziękuje...
i
Do kolejnego! 

Codzienność... 

 

Wasza Ann! 

19 komentarzy:

  1. Już zniosłabym jakoś ślub Ann z Gregorem, ale Thomas... Ann, ja Ci tego nie wybaczę! Nie byłam przygotowana na nic takiego, a teraz siedzę i gapię się tępo w monitor.. Nie wierzę, że to koniec.. TAKI koniec..
    Ale wiesz co mnie cieszy? Że będzie kontynuacja!
    Dziękuję Ci za te wszystkie rozdziały, jesteś wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 Kocham to opowiadanie, przeczytałam od początku do końca. Tak się wczułam że przez cały epilog płakałam, bo wiedziałam że rozstane się z tak zajebistymi bohaterami tego opowiadania! ;) Trochę mi smutno że skończyłaś ;cc, ale mam ogromną nadzieję, że zaczniesz pisać nowe opowiadanie :D .Masz wielkiii talent do pisania :) Pozdrawiam i Powodzenia <3. ~ Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wycisnęłaś łzy od początku do końca.
    Zacznę od tego, że w ostatnich dniach codziennie wchodziłam tu i sprawdzałam czy nie ma końca tej historii... Ale wciskałam enter z wielką obawą, bo uwierz nie chciałam zakończenia. Mimo, że nie byłam tu od początku to i tak wręcz zakochałam się w tym opowiadaniu! Dziękuję, że włożyłaś w nie tyle serca i czasu, jednak mogłoby to trwać i trwać i trwać... Jednak będzie KONTYNUACJA <3
    Z Morgim mnie zaskoczyłaś i wtedy to już się poryczałam do końca mimo, że tak bardzo mnie irytował! Czyżby mieli zająć się Lili?
    Pozdrawiam Cię i wielbię, do kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty potrafić wywołać mieszankę uczuć. Już nie wiem co czuję. Smutno, że opowiadanie się skończyło (a może jednak nie? :P) Szeroki uśmiech na twarzy wywołany przez ślub Ann i Gregora zamienił się w łzy w oczach. Taki cliffhanger i do tego taki tragiczny. Mam nadzieję, że Thomasowi nic się nie stało (mimo mojej niechęci do niego po jego zachowaniu wobec Ann!)
    No nic, trzeba czekać. (na ciąg dalszy i na inne historie :D)
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za świetne opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle nas przetrzymałaś do epilogu, pełne 3 dni bez żadnego rozdziału :P
    No, ale w końcu jest i możemy się wypowiedzieć ;)
    Od początku byłam za Thomasem, ale mimo tego cieszę, że Ann wzięła ślub z Gregorem. Morgi postąpił słusznie wiążąc się znów z Kristiną, bo cytując "Lilly szczęście, będzie jego szczęściem", więc powinno się ułożyć. ALE jest tajemnicza końcówka, z której wywnioskowałam, że prawdopodobnie ..Kris zginęła? ;o
    Bo z dwojga złego wolałabym,żeby Thomas ocalał :P
    Nie będę gdybać, tylko dzielnie wyczekiwać na kontynuację, która mam nadzieję- pojawi się niebawem.
    Będę codziennie zaglądać ;)

    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam od początku i liczyłam się, że przyjdzie czas końca, zakochałam si ę w tym opowiadaniu, wzbudziło u mnie wiele emocji. Od początku trzymałam kciuki za Ann i Gregora, dlatego niezmiernie ucieszyłam się tym, że połączył ich ślub. Postać Gregora w tym opowiadaniu nie dawała mi wyboru pomimo iż Thomasa również lubię, mam więc nadzieję, że to Thomas przeżył pomimo tego co nawywijał, wolę żeby dalej funkcjonował w tym opowiadaniu. Kontynuacja cieszę się bardzo i na koniec najważniejsze dziekuję za to opowiadanie, za każdy rozdział, każde słowo.Sprawiłaś mi wielką przyjemność i możliwość oderwania od codzienności. Pozdrawiam cieplutko Ada.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co mam napisać, po raz kolejny. Nie będę ukrywać. Popłakałam się jak dziecko i z powodu tego, że to koniec, ale przede wszystkim dlatego, że tak to zakończyłaś. Nie pałałam wielką sympatią do Thomasa, mimo tego, że na początku tej historii przez jakiś krótki okres kibicowałam Morgiemu i Ann. Potem zaczęłam być za Gregorem, czego nie żałuję, bo miałam rację. Płakałam, gdy czytałam te romantyczne wyznania miłosne na ślubnym kobiercu. Czułam się, jakbym tam była razem z nimi i przeżywała to wszystko. Uwielbiam Ann i Gregora, to prawdziwa miłość, którą każda kobieta chciała by w swoim życiu przeżyć. Gregor taki przykładny, zawsze pomocny i kochany. Facet skarb. Thomas- mimo tego, że mnie niezmiernie wkurzał, tym bardziej po tym jak okłamywał Ann i wzbudzał w niej to cholerne poczucie winy, nie zasłużył na taki koniec. Nie mogę sobie wyobrazić tego, jak Lily będzie się bez niego wychowywała. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Ma swoją magię i klimat. Za każdym razem, gdy wchodziłam na twojego bloga, uśmiech pojawiał się na mojej twarzy, kiedy widziałam, że jest nowy rozdział. Z bólem na sercu rozstaję się z tym opowiadaniem ale jestem szczęśliwa, że zdecydowałaś się na kontynuację. Nie wyobrażam sobie, że ta historia mogłaby się tak skończyć. Pozdrawiam i życzę ci dużo weny na kolejne opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiem co mam napisać. Ryczę. I wiem, że ostatnio nie komentowałam regularnie, czytałam często z opóźnieniem i wgle nie miałam na nic czasu.. Teraz, jeśli to już koniec mogę wyznać, że nie zawsze podobało mi się zachowanie Ann. Cieszę się, że jednak ostatecznie pokochałam Gregora i udało im się stworzyć prawdziwy związek. Powinno mi być szkoda Thomasa? Jakoś mi nie jest przykro. Wybacz, ale jestem okrutna.. I wiesz co jeszcze ci powiem? Czytanie o miłości, gdy się ma złamane serduszko cholernie boli. Chyba jestem masochistką, bo z jednej strony to mi sprawia ból, ale z drugiej to jest takie piękne. Ta ich przysięga. Cholera jasna, nawet nie potrafię się pozbierać.. Nie umiem nic sensownego napisać.
    I tak już na końcu, to chciałam ci podziękować za to, że każdego dnia mogłam się odstresować po ciężkim dniu w szkole czytając twój nowy rozdział. Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A miałam bardzo nie płakać... ;c Jak ja się rozstanę z tą historią?
    Epilog wzbudził we mnie tyle emocji, że nawet sama sobie tego nie wyobrażasz. ;* Z jednej strony wzruszenie, wywołane przez wyznania ślubne Ann i Gregora, a z drugiej- smutek... Smutek z powodu śmierci Thomasa, chociaż przeważnie tak strasznie mnie wkurzał...
    Kochana, na koniec chciałam bardzo, ale to bardzo, bardzo podziękować. ;** Podziękować za to, że mogłam czytać tak cudowne opowiadanie. Dziękuję! ;*
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co? Nie kocham Cię już :(
    A wiesz dlaczego? Bo rozbudziłaś we mnie tym epilogiem z jednej strony szczęście, ze Ann i Gregor są razem a z drugiej rozpacz, bo pomimo tego, że Thomas był Kaczanem to Go lubiłam i przez jakiś czas byłam TEAM THOMAS.
    Miało nie być tragedii Żabo! :P
    Co nie zmienia faktu, ze ten Epilog jest tak piękny i wzruszający, że nie mogłam się opanować...
    Normalnie mi łzy poleciały a buzia się otwarła i do tej pory zamknąć jej nie mogę.
    Dziękuję Ci kochana za te wszystkie cudowne rozdziały, bo to na nie codziennie czekałam :*
    Jesteś Najlepsza. Dla mnie.
    Wiem, ze mi nie wybaczyłaś Kamila... ja Ci nie wybaczę Thomasa.
    Mimo to całuję Cię Żabo:*

    OdpowiedzUsuń
  11. No i co ja mam napisać?
    Ślub Ann z Gregorem jeszcze jakoś zniosłam, ale to co było na końcu to już nie. Normalnie płakać mi się chcę.
    Brak mi słów, tak świetne było to opowiadanie.
    Odejdę z takim krótkim komentarzem i z ciekawością jak potoczą się losy bohaterów w kontynuacji.
    Pozdrawiam i ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, że ostatnio nie komentowałam, ale zawsze czytałam i byłam. Od razu chcę ci podziękować za te wszystkie piękne chwil spędzone na czytaniu tego opowiadania. Za dni, w których twoje opowiadanie rozjaśniało mi twarz. Za te zdjęcia pod postami, które zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
    Zaskoczyła mnie zdrada Madzi. Bo przecież ich miłość była niesamowita i taka wyjątkowa. Tym bardziej cieszę się z tego, że się pogodzili.
    Thomas... Zasłużył sobie na odejście Ann. Zdradził ją po raz kolejny i złamał jej serce. Mimo, że tak kochał to wciąż ją krzywdził. Wróci do Kristi? Może to jest najlepsze wyjście. Wszystko dla Lily.
    Dobrze, że Ann i Gregor znaleźli swoje szczęście. Może nie zawsze byłam za nimi, bo jednak chyba liczyłam na to, że Thomas się ogarnie, ale ich przyjaźń była piękna i myślę, że miłość tez będzie. Bo Gregor naprawdę ją kocha. A Ann też nie jest on obojętny. Ich przysięga małżeńska była cudowna!
    Na koniec dodam, że śmierć Thomasa (albo i nie jego) bardzo mnie zaskoczyła. Oczywiście mogła umrzeć Kristina albo ktoś inny, ale mógł to być też Thomas. Oby jednak nie on, bo co się stanie z Lily?
    Jeszcze raz bardzo, bardzo ci dziękuje.
    Pozdrawiam Eliza :*

    OdpowiedzUsuń
  13. na początku chciałam Ci podziękować za to, że pisałaś tą piękną historię a następnie ją opublikowałaś :*

    nie wiem, od czego zacząć. za dużo rzeczy się tutaj dzieje. najlepiej chyba zrobię, jak skomentuję wszystko po kolei :)

    a więc...

    strasznie się cieszę, że Maddy i Michael są razem i spodziewają się dziecka.

    Thomas jednak wrócił do Kristiny... moim zdaniem dobrze zrobił. w końcu to ona jest matką Lilly, a Lilly powinna ją znać i wiedzieć kim ona jest. to bardzo ważne dla takiego dziecka jak Lilly, by miało i matkę i ojca. nie twierdzę, że w tej roli Ann spisałaby się źle.

    a jednak :3 omomomom :3 będę się jarać jak norweskie kościoły \m/
    wiedziałam, że Ann będzie z Gregorem, wiedziałam. ich przysięgi małżeńskie były cudowne. a! kocham Cię za Hymn o miłości świętego Piotra :* uwielbiam to, to jest boskie. kiedyś umiałam na pamięć, ale niestety zapomniałam... aż wstyd się przyznać, no ale tak to już jest, jak człowiek nie powtarza sobie pewnych rzeczy to je potem zapomina :)

    wypadkiem to mnie strasznie zaskoczyłaś. nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... póki nie pojawi się kontynuacja (na którą ja i inne czytelniczki czekamy) mogę się tylko domyślać, kto zginął a kto jest ciężko ranny...

    czekam na kontynuację tej wspaniałej historii, którą czytałam z ogromną radością i wielkim uśmiechem na twarzy, nawet wtedy, kiedy powinnam płakać.

    jeszcze raz bardzo dziękuję za możliwość czytania tego fanfika :*

    pozdrawiam, ściskam, całuję i życzę weny moja droga :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Mówiłam, że pozostawię komentarz, to go pozostawię... lepiej późno niż wcale:)
    Piszę szczerze:
    Ann czasami mnie denerwowała... chyba najbardziej (wg mnie) pochopnym postępowaniem... miała problem z Thomasem, od razu była u Gregora. Rozumiem porozmawiać, ale uważam, że ich relacja (czasami) zachodziła zbyt szybko i zbyt daleko (patrząc pod względem wydarzeń towarzyszącym ich zbliżeniom)... może gdyby się zastanowiła dłużej nie miałaby uczuciowych rozterek(chociaż to raczej nie jest takie proste), ale każdy jest inny...
    Ann często doświadczała ambiwalencji uczuć... chyba zgodnie z powiedzeniem: "miłość jest ślepa"... Kochała Thomasa a on ją tak krzywdził... wywierał na nią presję... można nawet powiedzieć, że ją szantażował (opieka nad Lily w zamian za miłość do niego)... On był jakimś pieprzonym seksoholikiem, szantażystą; myślę, że można tutaj mówić nawet o psychicznym znęcaniu się (chociaż nie jestem pewna, czy to nie za mocne określenie)... Ann dużo musiała znosić (ale na początku było dość „przyjemnie”)... też wkurzała mnie ta jego ciągła kontrola i zazdrość (może czasami był słusznie zazdrosny? hmm... nie wiem... niektóre sytuacje były dwuznaczne...:)), najgorsze jest to, że bał się, że Ann go zdradzi, podczas gdy sam ją zdradzał... co za hipokryzja... biedna czerwonowłosa ufała mu, a on tak ją zawiódł...
    Jak chciał mieć kilka kobiet jednocześnie i legalnie to czas na Arabię Saudyjską, a nie Austrię...
    Teraz Gregor... lojalny przyjaciel (facet?/mąż) względem Ann, i nielojalny względem Thomasa (ale wiadomo, obydwoje rzucali sobie kłody pod nogi)... też mnie raz wkurzył... na początku jak wykorzystał to, że Ann była pijana i poprosił ją o bycie parą (dobrze pamiętam?). I to w hotelu kiedy zbliżał się do (wtedy przyjaciółki) Ann, wiedząc, że jest w związku z Thomasem. Chyba miał świadomość jak ona na niego reaguje, jakie to może przynieść konsekwencje (chociaż miło się czytało o tych jego hmm... "poczynaniach"): rozstanie z Thomasem i rozpacz dziewczyny... chyba powinien jej dać czas na przemyślenie sprawy, chociaż z drugiej strony musiał o nią walczyć, bo mógł wszystko stracić... (a Thomas też nie postępował moralnie... wtedy podczas wspólnego śpiewania, kiedy ją pocałował, a ona była w związku z szatynem... ale CHYBA jeszcze w tamtym okresie także można usprawiedliwić go miłością)...
    Później Ann i Gregor "krzywdzili się" nawzajem nie mówiąc sobie prawdy o uczuciach, o miłości jaką się darzyli... ale skończyło się to szczęściem obojga ( ślub, niesamowicie piękny pod względem miejsca i słów, które wypowiedzieli).
    Ann miała nie krzywdzić... w pewnym czasie chyba skrzywdziła Gregora (tym wyznaniem- miłość jak do brata, może tym "niezdecydowaniem"), ale to jest niewspółmierne z jej cierpieniem... ona sama cierpiała z powodu swojego niezdecydowania, a dodatkowo tak krzywdził ją Thomas...
    Wypadek... nooo zaskoczyłaś mnie... kto zginął, Thomas czy Kristina? czy może oboje, ale chyba... teraz zwróciłam większą uwagę... Thomas... "Uniosłem dłoń moją i dotknąłem ..... oblicza Boga", ale ale może tylko "dotknął", a nie „znalazł się”... intrygujące...
    A z tym, że Thomas krzywdził Lily też się zgadzam... widać było, że mała kochała Ann, a jej ojciec "pozbawił ją" tej ważnej osoby... bo matka którą miała (w tym opowiadaniu).... no właśnie, czy można nazwać ją matką? Chyba tylko z prawnego punktu widzenia... i co będzie z małą Lily?
    jk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie poronienie czerwonowłosej... przez tego barana Thomasa... chyba straszne przeżycie dla każdej kobiety, a szczególnie dla niej- osoby tak bardzo kochającej dzieci... a Thomas miał jeszcze czelność aby nawet pomyśleć o "walce" o miłość polki... cham jeden...
      Jak mi się coś jeszcze przypomni to napiszę...
      I przyszło... Ann miała niezłe imprezy :D a ta z Wellingerem najlepsza :D

      Uwielbiałam i uwielbiam nadal Twoje opowiadanie:) To było jedno z tych moich "pierwszych" które czytałam (choć teraz też nie czytam ich tak dużo)... i oczywiście tych "naj" (czyli twoje opowiadanie i opowiadanie Panny Boop), śledziłam codziennie z zaciekawieniem...
      Twój styl pisania bardzo mi się podoba, szczególnie te przemyślenia... takie dojrzałe... tak pięknie opisane;) Masz ogromny TALENT. Chyba za to najbardziej podziwiam osoby piszące opowiadania... za piękne opisy, czasami błahych spraw, a czasami spraw ważnych... a te błahe sprawy, na które większość ludzi nie zwraca uwagi, tak potraficie opisać, że stają się sprawami niezwykłymi, niezwykle ważnymi... (i teraz nie kłamię, bo nie każda „twórczyni opowiadań” potrafi tak przekazać przemyślenia i oddać opis w tak piękny sposób).
      Więc kończąc... mam nadzieję, że nie uraziłam Cię swoim komentarzem, krytyką niektórych zachowań. Napisałam szczerze i z góry przepraszam, jeśli napisałam coś nieodpowiedniego... wyraziłam swoje zdanie, a zdarza mi się najpierw coś powiedzieć, a dopiero później pomyśleć :D. Jestem pewna, że po dodaniu tego komentarza będę długo myślała o tym, czy wszystko przekazałam w odpowiedni sposób... uuu zabrzmiało jakbym przekazywała informację o czyjejś śmierci, ale widzisz... to dla mnie ważne...
      Wiem, że dużo tutaj „chociaż” i „z drugiej strony”... ale to opowiadanie jest na swój sposób kontrowersyjne... tak jak same postacie. Ale przez to ta historia była niezwykle ciekawe...
      I mam nadzieję na kontynuację opowiadania w najbliższym czasie, bo nie wszystkie wątki są wyjaśnione... Kto zginął w wypadku? Jak dalej potoczyły się ich losy? Co z Lily? Co z Wankiem (nie zapominajmy o nim... Czy pogodził się z decyzją Ann? Wyznał jej kiedykolwiek to co miał wyznać? Jeśli nie, to dalej się z tym gryzł?)... to wszystko jest otwarte...
      Przepraszam, że tak długo (wiem, że Cię zanudziłam tym komentarzem), ale nie komentowałam na bieżąco i teraz musiałam kilka tematów poruszyć...
      I dodaj coś na Diament Love, bo wchodzę jak głupia kilka razy dziennie :D
      Przepraszam za ewentualne błędy (wszelkiego rodzaju)... mam do nich skłonności (wiem, że z mojej winy... niestety).
      Z duszą na ramieniu i ręką na sercu oddaję ten komentarz Twojej osobistej ocenie...
      DZIĘKUJĘ za wspaniały "czasoumilacz";)
      jk

      Usuń
  15. Nawet nie masz pojęcia jaką przyjemność sprawiłaś mi tym komentarzem ... chociaż komentarz to złe słowo... Twoją opinią na temat mojej twórczości , stylu i tej całej historii...
    Dziękuje Ci! Bardzo Ci dziękuje!
    Masz rację ... nawet mnie z czasem zachowanie Ann zaczęło irytować , ale cóż takie są opowiadania... Nieobliczalne.
    Co do diament ...miło mi że tam też 'Cię' znajdę ... Postaram się dodać coś w tygodniu a tymczasem zapraszam Cię na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ , gdzie obecnie przebywam :D
    Będzie mi niezmiernie miło jak zajrzysz....
    Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje! Za czas poświęcony na przeczytanie rozdziałów , za energię ... emocje ... za wszystkie słowa. Dziękuje !

    Ann!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje rozdziały połyka się z prędkością światła... świetnie się to czyta:D Więcej czasu zajmuje mi napisanie komentarza;)

      Usuń
    2. Cieszę się , że jednak znajdujesz ten czas i komentujesz...
      To bardzo motywujące :D!
      Dziękuje również za komentarz i odwiedziny na wiążę-z-tobą.... bardzo mi miło , że jesteś z 'Nami' i śledzisz również błędy :D
      ( Już Go poprawiłam ,,,dziękuje:D Początkowy zamysł był na Michaela a później zdecydowałam się na Manu - te oczy! ♥ i dlatego zamieszanie z imieniem ;D)

      Ann.

      Usuń
  16. Świetny rozdział, taki "wyciskacz łez" :) Szkoda, że to już koniec, bo naprawdę masz ogromny talent do pisania, ale cieszę się, że będzie kontynuacja.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń