środa, 12 lutego 2014

Prolog / New Life.

A więc zaczęła się i 'moja własna ' historia pisana oczyma wyobraźni o Austria Team .
O niespotykanej pasji jaką są skoki narciarskie . 
O osobach , które podziwiam ,  szanuję .
O tym co nigdy się nie zdarzy , a pozostanie w mojej wyobraźni . 
Zapraszam ! 


------------------------------------------------------------------------

Andżelika 
Spojrzałam na zegar stojący na szafce nocnej , wskazywał 4:34.
Za oknem nie dało się usłyszeć nic , było tak głucho , cicho , spokojnie.
Słyszałam swój własny oddech .
Nierównomierny , przepełniony strachem , 
Tak , bałam się ....
Może ' bałam ' to nieodpowiednie słowo .
Bać może się mała dziewczynka śpiąca w ciemnym pokoju , bać może się chłopiec , który zaraz spadnie z wysokiej góry ....
Ale nie ja . 
Mogę co najwyżej odczuwać niepokój związany z wyjazdem . 
Z planowanym życiem . 
Z nową rzeczywistością .
Z Ludźmi . 
Niepokój co do moich wyborów , słusznych czy też nie . 
Za niecałe trzy godziny zamienię przepełnione pustką , nostalgią życie w Polsce , na pełne niewiadomych życie w Austrii . 
Tak , tej Austrii ... pięknej,  malowniczej z nieskażoną przyrodą . 
Ale nie mojej Austrii. 
Czy to , że wyjadę zmieni coś w moim toku myślenia ?
Sprawi , ze zapomnę ....
Ale czy chcę zapomnieć ?!

' Miał tak piękne zielono-niebieskie oczy . przepełnione ciepłem , dobrocią , miłością .
Gdy coś zaczynał , robił to starannie , do końca i z pasją .
Pomoc innym była czymś naturalnym , odruchowym . Była wpisana w życie .  
Podziwiała Go zawsze , wszędzie i o każdej porze . '



Zawsze chciała taka być . Być jak on . 
Złożyła tą obietnicę. Przysięgała nad Jego grobem , że nigdy nie odmówi nikomu pomocy , że zrobi wszystko żeby nikt przez Nią nie cierpiał . Że będzie żyła szczęśliwie , dając to szczęście innym .

A teraz uciekała . 
Z dala od wszystkiego co zaznała w Polsce , od ludzi , których zawiodła , od Niego , nie mogąc  poradzić sobie z Jego stratą ,....
ale nie od Obietnicy .
Złożyła ją świadomie i szczerze . 
Obiecała dotrzymać . 
Chociaż spróbować .

Nie chciała się żegnać , nie lubiła tego robić , bo po co ?
Przecież kiedyś wróci , chociażby na chwilę .
Wróci , żeby powiedzieć , że jest szczęśliwa , że się udało , że ma dla Kogo się starać . 
A jak się nie uda ...?
Wróci , by przyznać , ze nie dała sobie rady . 

Ubrana w czarny , zimowy płaszczyk , szalik , czapkę o brązowym odcieniu siedziała w samolocie . 
Leciała po nowe życie jak to sobie tłumaczyła . 
Z portfela wyjęła zdjęcie , gdzie byli razem .
Ona i On - szczęśliwi . 
- Będę szczęśliwa dla Ciebie - szepnęła po czym przymknęła powieki .

Andreas
Czekam na Nią od 2 godzin .
Sam nie wiem , dlaczego uległem i pozwoliłem na to żeby sama przyjechała z lotniska .
Przecież ona nigdy tu nie była .
Czy też ona zawsze musi być taka uparta.
Z puszką Red Bull'a stałem na tarasie nasłuchując nadjeżdżającej tax'ówki .
 Zastanawiałem się jak to będzie , mieszkać z siostrą mojego dobrego kumpla z Polski . 
Potrzebowałem towarzystwa , a ona potrzebowała nowego życia.. 
Uzupełnialiśmy się . 
Znałem ją .Chociaż nie wiem czy mogę nazwać to znajomością .
 Nasze kontakty wyglądały dość specyficznie . 
Widywaliśmy się na wspólnych spotkaniach z Mateuszem , gdy byłem w Polsce , wymieniliśmy kilka wiadomości ...
Gdy zadzwoniła z prośbą o pomoc , jakoś się nie wahałem , ani chwili . 
Czułem , że Ona tego potrzebuje ....
A ja ? 
Ja mogłem jej pomóc . 
Byłem mu to winny. 

Andżelika
Wysiadając z samochodu spojrzałam na kartkę .
Widniał tam adres, mojego nowego domu . 
Nie potrafiłam się uśmiechnąć , chociaż za chwilę miałam rozpocząć nowy etap życia . 
Podeszłam do brązowych , drewnianych drzwi . 
Miałam nadzieję , że nikt nie otworzy , że będę miała jeszcze czas na przemyślenia . 
...
Chociaż o czym tu myśleć . Muszę to zrobić . 
Dla Niego , Dla Siebie . 
Po chwili usłyszałam odgłos otwierających się drzwi
Przede mną stał wysoki mężczyzna . 
Nie zmienił się zbytnio od czasu Naszego ostatniego spotkania w Polsce .
Nadal miał ten błysk w oku, bijące ze źrenic ciepło . 
Uśmiechnęłam się mimowolnie .
- Cześć - szepnęłam.

Andreas
Gdy tylko usłyszałem dzwonek , pobiegłem w stronę drzwi wejściowych . 
Uśmiechałem się sam do siebie . 
Nie mając pojęcia dlaczego . 
Bałem się tego spotkania , tego , że zawiodę ją , siebie , Matiego.
Gdy otworzyłem , moim oczom ukazała się ta sama roztrzepana młoda osoba .
Niby wyglądała tak samo ....
ta sama burza czerwonych loków , te same zielone oczy.
No właśnie , oczy . 
One były inne . 
Smutne , nieobecne .
- Hej - odpowiedziałem i delikatnie objąłem .
Wziąłem bagaże , które stały tuż obok niej . 
- Rozgość się Ann .

Na sam dźwięk wypowiedzianych przez Andreas'a słów ' Ann'
Andżelika zbladła . 
Uwielbiała to zdrobnienie swojego imienia ,
Może dlatego , że tak nazywał ją On . 
Od kiedy Go nie ma , nikt się do niej tak nie zwracał . 

- W porządku ? - zapytał , widząc bladą twarz dziewczyny 
- Tak , dziękuje . - Andżelika nie odczuwała potrzeby opowiedzenia Andreas'owi co wywołało bladość na jej twarzy . 
Chłopak zaprowadził swoją współlokatorkę na piętro . Nie zadając zbędnych pytań .
Andżelika po chwili weszła do urządzonego dla niej pomieszczenia . 
Był przytulny , nie za duży . 
Ściany koloru jasnego brązu, duże łóżko , wielka szafa z lustrem , biurko . 
Było tam wszystko czego potrzebowała.
Andreas wyszedł , zostawiając dziewczynę samą . 

Andżelika
Nie czułam się obco . 
Było tutaj wręcz idealnie . To było moje miejsce , moje miejsce w tym domu .
Rozpakowałam się , odświeżyłam . 
Niby wszystko było wporządku , ale czułam , że coś jest nie tak .
Andreas . 
To jak Go potraktowałam . 
Oschle .
Nie traktuje się tak ludzi.
Już nie.
 Zbiegłam po schodach , skierowałam się do kuchni z której dochodziły odgłosy krzątającej się tam osoby . 
- Pomóc Ci ? - zapytałam . 
 Chłopak stojący tyłem , odwrócił się .
Zamarłam.
Stał w samych dresowych spodniach, bez jakiegokolwiek okrycia górnych części ciała . 
- Jeżeli tylko potrafisz - zaśmiał się .

Andżelika po chwili znalazła się obok chłopaka .
Spojrzała z zaciekawieniem na gotujące się mazidło , przypominające coś na wygląd sosu pomidorowego . 
- Cóż to takiego ? - wzięła leżącą obok łyżkę , spróbowała . - Kur** - krzyknęła w swoim ojczystym języku . 
Andreas spojrzał na Nią nieco zdziwiony . Zaśmiał się . 
- Aż tak Ci smakuje ? - zapytał zadowolony.
Andżelika nabrała na łyżkę odrobinę sosu. Skierowała ją w stronę ust chłopaka . 
Kofi pewien swoich zdolności kulinarnych , bez namysłu spróbował . 
Scheiße ! - krzyknął w języku niemieckim.
Andżelika spojrzała na swojego towarzysza . Oboje zaczęli się głośno śmiać . 
Po kilku minutowym napadzie śmiechu , Ann zamilkła . 
- Czujesz? 
Andi rozejrzał się po kuchni . Szybko podszedł do piekarnika z którego wydobywał się dym . 
Sięgnął po gumową rękawicę kuchenną . 
Otworzył drzwiczki . Zawartość wrzucił do zlewu zalewając zimną wodą . 
Dziewczyna otworzyła okno .
Po chwili podeszła do mężczyzny , który mówił coś pod nosem . 
- Wygląda smakowicie - poklepała Go po ramieniu . - Szczególnie , gdy podamy z tym przesolonym sosem . Jak u Ramsay'a normalnie . - uśmiechała się . 
Urażony chłopak zaczął biegać za Ann po całym mieszkaniu . 
Oboje śmiali się przy tym jak małe dzieci . 
Wygłupiali . 

Andreas
Gdy podeszła do mnie wtedy , w kuchni nie sądziłem , że to wszystko tak się skończy . 
 Chciałem przygotować coś dobrego , chociaż w kuchni nigdy za dobrze mi nie szło . 
Nawet nie wiedziałem czy do mnie zejdzie , czy spędzimy ten wieczór razem  . 
 Wyszło jak wyszło . Nic mi się nie udało ....
Ale dzięki temu , ona się uśmiechała .
Wtedy już wiedziałem , że nie pożałuje jej przyjazdu . 

Na podłodze w salonie leżała masa rozrzuconych płyt DVD , to właśnie Nim Kofi zawdzięczał swój upadek . 
Rozłożył się na dywanie , sprawiając tym satysfakcję dziewczynie, która kolejny już raz tego wieczoru uśmiechała się .
- Ktoś dzwoni , otworzysz? - skierował te słowa w jej stronę .
Ann wstała z miejsca , podążyła do drzwi. Cały czas uśmiechając się , 
Gdy uchyliła 'wrota' jej oczom ukazał się średniej wysokości chłopak .
Mężczyzna po drugiej stronie był równie zdziwiony na jej widok jak sama zainteresowana . 
Stali tak w milczeniu , patrząc sobie w oczy. 
Tą niezręczną ciszę przerwał podchodzący Andreas .
- Hej stary , właź ! - przywitał się uściśnięciem dłoni z nieznajomym dla Andżeliki chłopakiem , 
Ann cofnęła się kilka kroków w tył , co zauważył Andi.
- Właśnie , przecież Wy się nie znacie .... Ann - zwrócił się do dziewczyny - To jest mój najlepszy przyjaciel , kolega z drużyny i nieokiełznany kawalarz. 
Mężczyzna uśmiechnął się lekko , podszedł do dziewczyny , podając dłoń .
- Miło mi , Jestem .....
------------------------------------------------------------------------------
To na tyle. 
Z prologu , zrobił się pierwszy odcinek . 
Zasada bloga :
JEDYNA :
Czytam - Komentuje.




2 komentarze:

  1. Ojoj, zostawiłaś u mnie linka, więc przybyłam.
    Wow. Ciekawy ten prolog.
    I czekaj, ten cały ON, to jest jej brat, tak? Rozumiem, że byli ze sobą blisko, on umarł i teraz Andzia przyjechała do Austrii pomieszkiwać u Andreasa.
    Swoją drogą, lepiej niech on nie gotuje, bo jeszcze ktoś się zatruje, albo dom z dymem pójdzie.
    No nic, zapowiada się bardzo ciekawie :D
    Pozdrawiam i jeśli masz ochotę, to zapraszam na mojego drugiego bloga:
    http://another-story-about-peter-prevc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, dzięki za komentarz u mnie.
    Fajnie się zaczyna. Nowe życie, nowe otoczenie. Mieszkanie z Andreasem :D No, no. Ale co się stało z bratem. Dlaczego umarł? Zaciekawiłaś mnie bardzo i czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń